To krótka opowieść o tym, jak z perspektywy czasu można odczuwać krzywdę i zranienie… To nie jest manifest emocji, to nie wyznania szalonego człowieka…
Cieszę się, że mam w sobie emocje. Nie chciałabym nigdy już bez nich żyć. Tylko czasem jest ich zbyt wiele… Czy można wykrzyczeć całe zło, żeby się go pozbyć?
Minęło już sporo czasu. Chyba ponad rok od dnia, w którym oznajmiłeś, że nie kochasz. A gdy to mówiłeś, było już za późno, bym zdołała coś zmienić… Nie pamiętam tego dnia. Nie pamiętam tamtych dni. Nie pamiętam wiele z tych miesięcy. Wyrzuciłam wiele ze swojej pamięci. Pamiętam już tylko, że chciałam Ci wierzyć. Wierzyć w to, że nie jest za późno. Pamiętam, że próbowałam. Wiele miesięcy maltretowałam się wizją pełnej rodziny… nie udało się – tak teraz o tym mówisz. A ja wiem, że to Ty nie chciałeś zmiany. Nie chciałeś podjąć walki.
Niestety – mimo upływu czasu nadal są takie dni, kiedy chciałabym powtórzyć to zdanie miliony razy: NIENAWIDZĘ CIĘ! Jesteś mi obojętny, ale krzywda – ona pozostała we mnie bardzo głęboko…
Dlaczego? Dlaczego nie potrafię odpuścić? Bo setki razy poczułam się skrzywdzona – ciągle ważniejsze jest to, czego Ty oczekujesz – bo Ty masz prawa, masz plany… a obowiązków nadal nie czujesz. A na domiar wszystkiego setny raz wmawiasz mi, że to ze mną jest coś nie tak…
Nawet nie wiesz jak bardzo błędne jest Twoje myślenie. A może robisz to celowo?
Szkoda, że nie wiesz jak Twój egoizm i postawa mogły mnie zranić… robią to nadal. Nie doceniasz, nie widzisz ile odpuściłam…
I jak wybaczyć, jak zapomnieć, kiedy Ty w swoim odbiciu widzisz tylko swoje dobro?
Nie potrafię zapomnieć, odciąć się, nie potrafię żyć i nie pamiętać o przeszłości. Dalej chce mi się krzyczeć. W moim życiu pojawiły się już dobre emocje. Pojawiło się szczęście… Ale i tak, wciąż budzę się w nocy z krzykiem… Chciałabym wierzyć, że czas wyleczy rany. Chciałabym wierzyć, że kiedyś zapomnę o wszystkich krzywdach.
Wiecie co? Czas leczy rano. Krzyczę już coraz rzadziej…